Stadnina Koni

Gwarantowane widoki, ale jednak pamiĂŞtaj, Âże twĂłj koĂą morze siĂŞ wystraszyĂŚ morskich zwierzÂąt!
(http://www.ostoja-wicie.pl/img/galeria02/plaza03.jpg)

Z zielonych ³¹k przysypanych z³otymi liœÌmi wbieg³am galopem wœród drobne ziarna piachu na pla¿y. Zatrzyma³am siê stoj¹c po kolana w wodzie, a pieniste fale delikatnie muska³y moj¹ umiêœnion¹ szyjê, czarno-bia³e nogi i kasztanowy tu³ów. Unios³am chrapy w górê z zadowoleniem wdychaj¹c morskie powietrze. Cofnê³am siê nieco, tak, ¿e teraz woda siêga³a tylko do mych kopyt i zaczê³am spacerowaÌ wzd³u¿ srebrzystej tafli cichego i rozleg³ego morza. Po³o¿y³am siê w piachu, a mój jedwabisty, kary ogon zakry³ prawie ca³y mój zad. Ciep³e promyki s³oùca gra³y wœród mej miêkkiej sierœci i ucieka³y przed poruszanymi przez delikatny wiatr kosmykami grzywy i ogona. Przed oczyma Boga malowa³o siê dzie³o natury - spokojny koù le¿¹cy wœród z³otych piasków oœwiecany pomaraùczowymi promykami s³oùca chowaj¹cego siê za b³êkitn¹ taflê morza. I ¿adnych wokó³ œladów cz³owieka, jakby oni w ogóle nie istnieli, jakby ich nie by³o...

Us³ysza³am charkot silnika i odwróci³am ³eb. Czarny jeep stan¹³ na ³¹kach. Z jego wnêtrza wybieg³a m³oda dziewczyna. W rêce mia³a kantar i uwi¹z. Wsta³am z bardzo niezadowolonym wyrazem pyska. Stanê³am dêba pokazuj¹c, ¿e nie chcê wracaÌ do stajni. Layla uklêk³a i wysunê³a w moj¹ stronê d³où, w której mia³a jab³ko.
- ChodŸ, Lucy... - wyszepta³a zachêcaj¹co. 'Trele morele, co ja jestem, pies? Nie, nie bêdê iœÌ.' - pomyœla³am k³ad¹c uszy. Odwróci³am siê i machaj¹c g³ow¹ z niezadowolenia odesz³am kilka kroków od dziewczyny.

[Ellie]
Obserwowa³am z powag¹ starania Layli. Nie mia³am zamiaru wysiadaÌ z auta - tylko niepotrzebnie wystraszy³abym Lucy. Z niepokojem i trwog¹ patrzy³am na Laylê. Mia³am g³êbok¹ nadziejê, ¿e uda nam siê.
-Uda jej siĂŞ. Musi siĂŞ udaĂŚ.-szeptaÂłam sama do siebie

- No chodÂź... - w gÂłosie dziewczyny sÂłychaĂŚ byÂło zmartwienie. MachnĂŞÂłam ogonem. 'Niech i jej tam bĂŞdzie.' - pomyÂślaÂłam z niechĂŞciÂą i odwrĂłciÂłam siĂŞ. Jakby nigdy nic zjadÂłam jabÂłko z dÂłoni Layli i daÂłam sobie zaÂłoÂżyĂŚ kantar. Dziewczyna odetchnĂŞÂła z ulgÂą gÂładzÂąc mnie po gÂłowie. PodprowadziÂła mnie do samochodu i otworzyÂła drzwi od strony pasaÂżera z uÂśmiechem zadowolenia. - Masz prawo jazdy? - zapytaÂła opierajÂąc siĂŞ o drzwi. Najwidoczniej trochĂŞ baÂła siĂŞ pozwoliĂŚ Ellie odprowadziĂŚ mnie do stajni. Nic dziwnego, jej bezpieczeĂąstwo mogÂłoby zostaĂŚ naraÂżone na ciĂŞÂżkÂą prĂłbĂŞ >3

[Ellie]
-Tak jasne. Dawno nie jeÂździÂłam, ale pamiĂŞtam podstawy ^^-uÂśmiechnĂŞÂłam siĂŞ i popatrzyÂłam na Lucy.  WidaĂŚ byÂło, Âże ma ochotĂŞ tu zostaĂŚ.

- MogÂłabyÂś wrĂłciĂŚ samochodem do mojego domu? Raczej jej - mĂłwi wskazujÂąc gÂłowÂą na mnie - bez przyczepy nie przewieziemy. OczywiÂście jeÂśli chcesz. - koĂączy, gdy ja odwracajÂąc gÂłowĂŞ w stronĂŞ zachodzÂącego nad srebrnÂą taflÂą morza sÂłoĂąca, pociÂągam jÂą na otwarte drzwi. PrzyciÂąga mnie bliÂżej ruchem rĂŞki. TĂŞpo patrze przed siebie, w las, pysk opierajÂąc o drzwi jeep'a.

[Ellie]
-OczywiÂście. PojadĂŞ do domu i wezmĂŞ przyczepĂŞ. Potem do ciebie przyjadĂŞ z powrotem. Co ty na to?-spytaÂłam i popatrzyÂłam na Lucy, a potem na dziewczynĂŞ. ChciaÂłam pogÂłaskaĂŚ Lucy, ale baÂłam siĂŞ, Âże mnie ugryzie. Po chwili jednak postanowiÂłam sprĂłbowaĂŚ. PogÂłaskaÂłam jÂą delikatnie po Âłbie i czekaÂłam na jej reakcjĂŞ.

- Dobrze. Kluczyki s¹ w stacyjce. Ja tu z ni¹ poczekam. - powiedzia³a Layla gdy druga dziewczyna mnie g³aska³a. Zwróci³am w jej stronê ciemnobr¹zowe oczy po czym z powrotem wlepi³am je w dal. Odci¹¿y³am jedn¹ tyln¹ nogê opieraj¹c j¹ czubkiem kopyta o ziemiê.

[Ellie]
-Dobrze, postaram siĂŞ szybko wrĂłciĂŚ. -powiedziaÂłam i przestaÂłam gÂłaskaĂŚ Lucy. PrzekrĂŞciÂłam kluczyk w stacyjce i ruszyÂłam w stronĂŞ stajni.

[Ellie]
Pó³ godziny póŸniej przyjecha³am na pla¿e. Zaparkowa³am blisko klaczy i Layli. Zgasi³am jeep'a i wysiad³am z auta.
-No to tylko wsadziĂŚ Lucy do przyczepy i wracamy do domu. Mam tylko nadziejĂŞ, Âże twoja klacz wejdzie bez specjalnych przeszkĂłd.-powiedziaÂłam spokojnie.

- RĂłwnieÂż mam takÂą nadzieje. - powiedziaÂła Layla ciĂŞÂżkim gÂłosem mocniej zaciskujÂąc palce na moim kantarze. PodprowadziÂła mnie do naczepy i otworzyÂła rampĂŞ. Delikatnie pociÂągnĂŞÂła mnie do Âśrodka. Niezbyt chĂŞtnie wlazÂłam do wewnÂątrz z naburmuszonym wyrazem pyska. Gdy dziewczyna przywiÂązaÂła uwiÂąz do kraty i wyszÂła z wewnÂątrz niezadowolona strzeliÂłam barana. Ale juÂż wiĂŞcej nie mogÂłam zrobiĂŚ, zresztÂą nie chciaÂłam, z przyzwyczajenia staÂłam juÂż po tym spokojnie przeÂżuwajÂąc sianko. Layla zamknĂŞÂła dokÂładnie rampĂŞ i wsiadÂła do samochodu. CzekaÂła na Ellie.

[Ellie]
RĂłwnieÂż wsiadÂłam do samochodu.
-GÂładko poszÂło. MoÂżemy wracaĂŚ do domu-powiedziaÂłam i uÂśmiechnĂŞÂłam siĂŞ.

No to pojechaliÂśmy...